czwartek, 25 lipca 2013

Męskość, niemęskość i rodzinne coming-outy

BJ ostatnio wspomniał o sytuacji, w której ktoś ewidentnie dał mu do zrozumienia, że wie o jego orientacji, mimo że sam mu o niej nie mówił. Tak sobie myślę - czy to źle, jeśli seksualność jest, że tak powiem, oczywista? Ja trochę zazdroszczę tym tak zwanym "przegiętym", że nie wstydzą się tego, kim są i czują na tyle dobrze ze sobą samymi, że nie kryją tej kampowej części swoich osobowości. To trochę smutne, że niektórzy geje czują potrzebę ukrywania potencjalnie bardziej "niewieścich" zachowań i cech, lub piętnowania, kiedy inni w jakikolwiek sposób choć odrobinę odchylają się w stronę asocjowanych z homoseksualizmem stereotypów. Prawda jest taka, że pojęcia męskości i kobiecości są właśnie tym - pojęciami, abstraktami, konceptami. Nie istnieją odpowiadający im ludzie - tylko tacy, którzy trochę się zbliżają do jednego, lub drugiego końca spektrum.

To chyba taka klątwa homoseksualizmu - większość z nas pociąga męskość. A kto jest najlepszym wyznacznikiem męskości? Heteroseksualny mężczyzna. Problem w tym, że aby ten pociąg był odwzajemniony, ten mężczyzna technicznie nie może raczej być heteroseksualny. I w tym momencie nasze postrzeganie jego heteronormatywnej męskości drastycznie spada, gdzieś na poboczach świadomości pojawia się myśl, że to przecież przegięta ciota, która lubi łykać fiuta. Taka ukryta, homoseksualna homofobia.

Ja tam uważam się za męskiego faceta. Co więcej - lubię swoją męskość. Ale jednocześnie wiem, że nie jestem ideałem. Mam w sobie sporo cech, dostrzegam wiele zachowań i gestów, które raczej wrażenia męskich prawdopodobnie nie sprawiają. Ale to w porządku. Tyle lat zajęło mi zaakceptowanie siebie ze swoimi wadami - że mam za duży nos; że tłuszczyk mi zwisa z brzucha; że jestem elektronicznie, powiedzmy, nieszczególnie biegły; że jestem głośny i nieznośny; że robię wokół siebie dużo szumu. Nie mam zamiaru spalać się nad tym, że to, czy tamto może być przez kogoś, lub nawet przez mnie samego postrzegane jako wada.

Czasem trzeba do siebie podejść z dystansem, z poczuciem humoru. Takie podejście przydało mi się ostatnio, bo miejsce miało dość ważne wydarzenie. Otóż....

Powiedziałem Bratu, że jestem gejem.

Był na tyle uprzejmy, żeby udawać zdziwienie.

Nie na tyle, żeby udawać je dobrze.

- W sumie, to ostatnio nawet żartowałem sobie z Siostrą o tym, jak konkretnie głęboko jesteś w szafie.

Po uprzejmym i cierpliwym wyjaśnieniu, że nie, nie będę mu dawać porad modowych i nie, nie może teraz chodzić po mieście, śpiewając "Shitty, shitty fag, fag" z SouthParku, poszliśmy na Pacific Rim razem z Tygrysem. Było zajebiste. Obejrzyjcie sobie. Ale uwaga, bo jeśli traficie na kiepskiego operatora w kinie, to w 3D może być trochę ciemno. Ale te roboty... i te potwory... i te mięśnie brzucha Charliego Hunnama... o czym to ja pisałem?

8 komentarzy:

  1. u mnie jest tak, że wkurzam się, że ktoś się domyśla, bo chyba chcę mieć wybór, czy komuś powiedzieć, czy nie - to właściwie głupie, ale chciałbym mieć to pod kontrolą :P no ale tak nie ma, jedni domyślają się, inni nie, nawet jak daję im wyraźne znaki :D takie życie ;)
    a co do brata, to świetnie, że nie ma z tym problemu, oby z dalszą częścią rodzinki też tak było :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reszta rodzinki mnie niespecjalnie obchodzi, ale dzięki ;)
      Ja tak naprawdę mam kilka osób, którym bym chciał powiedzieć osobiście, takich na których mi najbardziej zależy; potem reszta świata równie dobrze mogłaby się dowiedzieć, niewiele mnie to obchodzi. Jedynym chyba co by mnie wstrzymywało, to obawa przed pobiciem w ciemnej alejce :/

      Usuń
  2. ja juz przestalem miec pod kontrola kto o mnie wie, a kto sie nie domysla - zyje swoim zyciem i zdanie innych lata mi kolo mojego gigantycznego chuya

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, musiałeś skierować uwagę na rozmiar swojego penisa, jakżeby inaczej ;)
      :*

      Usuń
  3. szczerze powiedziawszy to słyszałem o sobie podejrzenia o każdą z czterech orientacji, także nie ma o czym rozmyślać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie tylko dwie, ale kto wie, co jeszcze mnie czeka ;D

      Usuń
  4. Ja uważam, że są geje którzy są bardzo męscy i pociągający zarazem :D także nie do heteryków wzdycham, tylko do tych drugich :D - tak sobie wmawiam, że to lepiej ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam takie zdanie "nie kazda blondynka jest głupia, nie kazdy gej to ciota"
    Wszystko idzie za sprawą stereotypów. Nie jest męski ten kto idzie ulicą i pluje na chodnik, a ciotą ten kto ubrał się modnie.
    W sumie tak jak napisałeś są te granice nie ustalone.
    Niektóre osoby u mnie dostrzegają że jestem gejem, niektóre były zdziwione.
    Rodzinie nie mówiłem-niestety, reszta świata (może nie wszyscy) nie interesuje mnie :)

    OdpowiedzUsuń