sobota, 5 października 2013

Na filozoficzną rozgrzewkę.

W związku z przeciągającą się przerwą w aktualizowaniu bloga i w celu stopniowego, a zarazem płynnego przejścia do częstszego pisania nowych notek, postanowiłem na początek zmierzyć się z tematyką, która byłaby stosunkowo błaha, prosta, niewymagająca głębokich, cerebralnych wywodów i filozoficznych rozmyślań. Porozmawiajmy zatem o sensie życia.

Przyjemność. Życie wieczne. Użyteczność społeczna. Połączenie z absolutem. Rozprzestrzenianie genów i podtrzymywanie gatunku. Nic w ogóle. Ta, czy inna filozofia (tudzież religia) taki, lub inny sens życia przedstawia i - że użyję nowoczesnego słowa, jednego z tych co to dzieciaki teraz gadają - lansuje jako należyty. Jako człowiek swojego czasu głęboko religijny i wychowany w nastawieniu wszechogarniającej martyrologii polskiej, zawsze uważałem, że żeby mieć życie "zaliczone", trzeba się czemuś oddać. Najlepiej jakiemuś oderwanemu od rzeczywistości, wyższemu konceptowi prawdy, dobra i ascezy, poświęcając swój indywidualny byt na rzecz wznioślejszych ideałów. Ćwierć niemalże wieku zajęło mi zorientowanie się, że gówno się z takiego życia ma, a całe to poświęcenie jest na nic, bo nic z niego na koniec nie wynika. Społeczeństwo - czy jestem, czy mnie nie ma - idzie naprzód (lub w tył) takim samym w miarę tempem; istoty absolutne (o ile takowe istnieją), są zbyt zajęte spuszczaniem się nad własną absolutnością; kraj, gdyby znał szczegóły moich poglądów, orientacji i natury z chęcią by mnie ze swoich progów najwyraźniej eksmitował. Bohaterów kocha się tylko po śmierci, ale wtedy to już chuj mi z tego przyjdzie.

Taki moment klarowności chyba przyszedł, kiedy się zorientowałem, że wszyscy ludzie, którzy byli bliscy w moim życiu albo by się ode mnie odwrócili, albo próbowali zmienić z powrotem w kogoś innego, gdyby poznali mnie po prostu takim, jakim jestem. Wróć, nie "by próbowali". Nawet nie "próbowali", tylko po prostu to robili. Wbrew temu, że każdy w dzisiejszych czasach powtarza: "Bądź sobą! Nie udawaj kogoś, kim nie jesteś!", tak wielu ludzi zaakceptuje cię tylko wtedy, gdy to "bycie sobą" będzie takie, jakie im odpowiada. Tak więc stanąłem przed nie lada dylematem, bo ci, którzy podzielają moje ideały, właśnie przez te ideały nigdy nie zaakceptują mnie takim, jakim jestem. Ba, sam się nawet nie zaakceptuję, bo nie akceptowałem się przecież nigdy. Co tu robić, co tu robić...

No i przyszła mi do głowy myśl szalona, nieortodoksyjna - może te wszystkie wyniosłe idee nie mają większego sensu? Może tak naprawdę sensem życia jest proste słowo, które w całym tym wywodzie blogowym nawet się jeszcze ani razu nie pojawiło? Szczęście. I to nie jakieś hedonistyczne, niemoralne czepianie się popędów, ale poznanie samego siebie i zwyczajne, do kurwy nędzy, życie.

Rewolucja normalnie.

Ale tak sobie właśnie żyję, powolutku, spokojniutko, bez parcia, z dnia na dzień... Mam sukcesy, mam porażki, mam cele życiowe, które się zmieniają z dnia na dzień, a czasem z godziny na godzinę i to nie szkodzi. Po prostu jestem sobie. I całkiem szczerze - jeszcze nigdy nie czułem się ze swoim życiem aż tak dobrze.

4 komentarze:

  1. Dawno nie czytałem czegoś z tak prawdziwym zakończeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dobrze słyszeć, że się układa wszystko :)
    a jak z siłownią stoisz, dalej uczęszczasz? wyglądasz już jak boski adonis? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam. Zrobiłem sobie wakacyjno-nowopracową przerwę. Wrócę jak będę miał czas i nierozjebany grafik życia :P W ogóle o mojej aktualnej sytuacji jeszcze napiszę coś

      Usuń
  3. Ja tam wychodzę z założenia że ludzie odbierają Cię tak, jak sam się odbierasz. Jeżeli odkrywają prawdę i czują, że nie jest Ci dobrze, że lubisz zapinać chłopców, ew. być przez nich zapinanym (tak wiem, miłość, przyjaźń, uczucie, nie tylko seks dla gejów jest ważny, ale heterycy patrzą się tylko przez pryzmaty analnej przyjemności), to sami uważają, że coś jest nie teges.
    Mówię to ja, gej z dłuższym stażem, o którym wie i zakonnica, i Korwiniści i fanatycy PiSu. Endzoj lajf!

    OdpowiedzUsuń