sobota, 5 stycznia 2013

Trzeba się ogarnąć!

To także tego...
Trzeba się ogarnąć! Tak ogólnie, z życiem, ze sobą. Zacząć robić to, na co ma się na tym świecie ochotę. W ogóle cokolwiek zacząć robić!
Zadbać o swoje marzenia. Nie takie typu latający dywan, takie bardziej przyziemne: tym się chcę w życiu zajmować, to mi przynosi radość, tamto mi daje satysfakcję. Czerpać z chwili; tych krótkich momentów, które coś dają. A jeśli nic nie dają, to tak to wszystko zorganizować, żeby dawały.
Nie patrzeć przez pryzmat uprzedzeń; nawet takich, o których nie wiem, że sam je mam. Wyjść naprzeciw światu, doświadczeniom, nawet owoców morza kiedyś spróbować.
Śpiewać, tańczyć, milczeć, podpierać ścianę. Stać w miejscu, iść naprzód, oglądać się na boki, latać, pływać, cwałować, zakopać się w piasku na plaży i leżeć.

Bloga pierwszego od jakiś pięciu lat postanowiłem zacząć, bo tak. Bo mogę. Kto mi zabroni? A co!
Kiedyś dużo pisałem – nie tylko w internecie. Miałem wyobraźnię, lekkie pióro i przede wszystkim sprawiało mi to przyjemność. Teraz już nie. Częściowo dlatego, że wyszedłem z wprawy (a przy mojej wybujałej ambicji, stosującej się do najbardziej nawet przyziemnych czynności, jak czegoś nie zrobiłem idealnie, to znaczy zrobiłem to beznadziejnie), częściowo dlatego, że bycie szczerym mnie dużo kosztuje, a bycie nieszczerym gdzieś później w tyle głowy się odzywa żalem i psuje całą frajdę.

Tak więc, korzystając z porady Levniego Yilmaza, robię coś; robię cokolwiek. Ogarniam się.

A żeby notka nie wyszła nadto poważna i pompatyczna, żenujący żart prowadzącego, ku poprawie humoru:
Przychodzi dipol do dipola i mówi:
  • Masz moment?

Wstyd mi, że aż tak mnie to śmieszy :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz